RECENZJA FILMU MINISTRANCI - NAJNOWSZEJ ODSŁONY FAN

 

Filmowa Akademia Nauczyciela ponownie otworzyła swoje podwoje, tym razem prezentując znakomitą polską propozycję.

Już wiem, dlaczego „Ministranci” wygrali tegoroczny Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Trzecia kinowa produkcja Piotra Domalewskiego – po „Cichej nocy” i „Jak najdalej stąd” z rewelacyjną Zofią Stafiej (dlaczego twórcy kina nie wykorzystują potencjału tej aktorki?) i wreszcie rewelacyjni „Ministranci”. Jeśli dodamy do tego niepokojący film „Hiacynt”, otrzymujemy obraz bardzo dobrego reżysera.

Jesteśmy w małym miasteczku tuż przy granicy z Ukrainą. Toczy się wojna, ale nie ona jest tematem filmu. Czterech chłopców ze szkoły podstawowej – Filip (wspaniała i przejmująca rola Tobiasza Wajdy), Gustaw – Gucci (Bruno Błach-Baar) oraz Kurczak i Mały Kurczak (bracia Mikołaj i Filip Juszczykowie) – spędzają czas na spotkaniach, zabawach i psikusach, ale tym, co ich naprawdę łączy jest głęboka i prawdziwa wiara w Boga oraz pełnienie służby ministranta. Filip ma trudne życie, jego młoda matka (nieprzekonująca w tej roli Kamila Urzędowska) walczy z depresją i alkoholizmem i z trudem wiąże koniec z końcem, Gucci z kolei pochodzi z bardzo zamożnej rodziny (jego rodzice rozważają zakup apartamentu za granicą za 540,000 euro, a Kurczaki żyją w przeciętnej rodzinie.

Kiedy chłopcy przez przypadek zauważają, że ksiądz-rekolekcjonista (Tomasz Schuchardt) podbiera haracz dla kurii z ofiar parafian na potrzeby potrzebujących, postanawiają wziąć sprawiedliwość w swoje ręce. Zakładają kamerkę w konfesjonale i postanawiają wspierać potrzebujących pomocy mieszkańców miasteczka pieniędzmi z funduszu parafialnego. Kiedy jednak decydują się naprawiać obecne w mieście zło swoimi działaniami, sytuacja wymyka się spod kontroli…

Film w nienachalny sposób ukazuje problemy małomiasteczkowej społeczności – biedę, samotność, brak widoków na przyszłość, pozorną religijność, przemoc domową, okrucieństwo, wykluczenie, nałogi, bezsilność. To bardzo aktualna i poprawna diagnoza stanu współczesnego polskiego społeczeństwa. Domalewski mówi o problemach w sposób wyważony, nie przekraczając pewnych granic, unika tanich rozwiązań i niepotrzebnego dydaktyzmu.

Wybór chłopców do ról ministrantów to strzał w dziesiątkę. Dziecięcy aktorzy są naturalni, błyskotliwi, zabawni, kiedy trzeba. Na plan pierwszy wysuwa się wspaniała kreacja Tobiasza Wajdy jako Filipa. Wrażliwość, którą chłopiec potrafił wykrzesać w swoich słowach i spojrzeniach, budzi zachwyt. Dobrą rolę tworzy także Sławomir Orzechowski jako ksiądz-proboszcz, a jego bolesne i okrutne słowa „Ty tutaj nie pasujesz” pozostają z widzem na długo.

Film jest smutny i mówi o bardzo poważnych problemach, ale wydaje mi się, że Domalewski chce, żebyśmy wychodzili z kina z optymizmem w sercu, bo w paczce przyjaciół tkwi ogromny potencjał, a przyjaźni nie niszczą żadne dramatyczne wydarzenia.

Bardzo mocną stroną filmu jest scenariusz Domalewskiego. Dialogi są naturalne, prawdziwe, dzieciaki posługują się rzeczywiście takim językiem, jakim mówi współczesna młodzież, a hip-hopowe wstawki są bardzo udane.

Po Festiwalu w Gdyni wybuchła narodowa dyskusja, dlaczego to Domalewski, a nie Smarzowski zdobył Złote Lwy. Gdybym pracował w jury, nie miałbym żadnych wątpliwości przy wyborze mojego kandydata i zasłużona nagroda powędrowałaby do twórców filmu „Ministranci”.

Komentarze

Popularne posty