MATURA TO BZDURA???

Kilka dni temu w pięknych okolicznościach przyrody 289 tysięcy absolwentów szkół jeszcze ponadgimnazjalnych, w tym 41 osób z Ukrainy, rozpoczęło swoją przygodę z egzaminami maturalnymi. Niezależnie od tego, ile egzamin trwa, z jakiego przedmiotu jest zdawany, zawsze towarzyszy mu stres i niepewność. Myślę, że niewielu młodych ludzi czuje się na tyle pewnie, aby zrelaksowanym i na luzie przystąpić do jednego z ważniejszych egzaminów w życiu. Swoją maturę wspominam z rozrzewnieniem – pięciogodzinny polski z kanapkami i soczkami na ławce, na końcu wielkiej hali sportowej z komisją oddalaną o co najmniej kilkadziesiąt metrów ode mnie i niemiecki już w mniejszej kameralnej auli. Matematyka nie była obowiązkowa. I chwała Bogu, bo byłoby kiepsko. Potem szybciutko ustny z polskiego i geografii, niemiecki mnie ominął (ponieważ dostałam 5 z pisemnego) i najdłuższe wakacje w historii. Pomieszanie dumy z radością i euforii z zachwytem nad perspektywą czteromiesięcznych wakacji. Jakże ten świat był wtedy piękny… co nie znaczy, że teraz nie jest ;-)

Właśnie jestem po lekturze tegorocznych arkuszy maturalnych z języka niemieckiego na poziomie podstawowym. Łatwe czy trudne? Nie umiem i nie lubię generalizować, dlatego powiem, że zależy…. No właśnie… od poziomu wiedzy i umiejętności ucznia, jego ogólnego samopoczucie w tym dniu, odporności na stres i umiejętności mobilizowania się do działania w sytuacjach trudnych. Każdy zapewne spojrzy na arkusz indywidualnie ze swojej perspektywy, uwzględniając własne możliwości i predyspozycje.

Trzeba jednak przyznać, że twórcy arkusza maturalnego postarali się o niezwykle interesujące i różnorodne tematycznie teksty, wykorzystane w zadaniach. W części sprawdzającej rozumienie ze słuchu słyszymy wypowiedź studenta wydziału budowy maszyn, po czym w zadaniu drugim – wypowiedzi na temat sztuki. W części „rozumienie tekstu czytanego” dowiedziałam się, że jeden klub nocny zużywa w ciągu jednego weekendu tyle prądu, co średnio gospodarstwo domowe w rok. Niemiecki związek ds. ochrony środowiska naturalnego zachęca właścicieli klubów, aby byli bardziej „eko”. Podobno w Holandii powstała specjalna powierzchnia do tańca, na której poprzez ruch wytwarzany jest prąd, przez co podłoga stanowi dodatkowe źródło energii. Takie „zielone” kluby już działają w Berlinie.

W kolejnym zadaniu znajdziemy trzy krótkie teksty na temat wyglądu. W pierwszym jest mowa o burmistrzu Pilzu, który po piętnastu latach zgolił brodę i okazało się, że sam nie może znieść widoku swojej okropnej gęby, a przechodnie zobaczyli w nim uciekającego złodzieja. W następnych zadaniach czytamy, że broda jest teraz w modzie, że to sposób na podkreślenie własnej osobowości. Tacy gładko ogoleni są osobami dopasowanymi do otoczenia, nie wyróżniającymi się niczym szczególnym.

W następnym tekście opisano wizytę uczniów w ośrodku dla niepełnosprawnych dzieci. Uczniowie byli zachwyceni wyposażeniem ośrodka: hamaki, specjalne pomieszczenia relaksacyjne, ale też zadziwieni umiejętnościami dzieci niepełnosprawnych. Najbardziej wymagająca była gra w piłkę na wózkach inwalidzkich. Myślę, że takiej lekcji powinni doświadczyć wszyscy uczniowie, aby nauczyć się otwartości i zaakceptować samego siebie z własnymi atutami i słabościami.

W tekście z zadania 7 odnalazłam trochę siebie i naszej rodzinnej wielkanocnej tradycji. Autorka tekstu opisuje czasy dzieciństwa, kiedy to niezależnie od pogody podczas Świąt Wielkanocnych zakładała podkolanówki i wyruszała z rodziną na spacer świąteczny. Czasami był to spacer w zaspach śniegu, ale zawsze w długich skarpetach. My też co roku, po śniadaniu chodzimy na spacer. Trasa i zawartość koszyczka (nieodłączny element spaceru) są zawsze te sama, tylko skład „spacerowiczów” się zmienia. Niektórzy członkowie rodziny spacerują niestety już ze świętym Piotrem, a ich miejsce zajęło młode pokolenie, ich wnuków i prawnuków. Z roku na rok coraz bardziej doceniamy czas spędzony wspólnie. Obserwujemy las, miejsca, gdzie dorastaliśmy i dostrzegamy szczegóły, których inni nie widzą. Robimy zdjęcia. Wspominamy. Bo czy może być coś cenniejszego niż chwile z bliskimi?

Kolejnych zadań już nie pamiętam, bo moje myśli ciągle krążą wokół „wielkanocnych spacerów”. W piątek 13-tego abiturienci przystąpią do egzaminu z języka niemieckiego na poziomie rozszerzonym. Oby ten 13-ty okazał się dla nich szczęśliwy, a arkusze napawały nadzieją na najlepsze wyniki ;-) 

Kciuki za Was, DRODZY MATURZYŚCI, trzymamy mocno, razem z naszym diabełkiem. Niech dmucha Wam w skrzydła i rozpali szare komórki do czerwoności. POWODZENIA.

EZ


Komentarze

Popularne posty