„C’MON C’MON”

 


Dziś będzie nieco nietypowo, nie o narzędziach metodycznych, czy o nowych technikach pracy dla nauczycieli, ale o filmie, który powinni obejrzeć i nauczyciele, i nasi uczniowie.

Chciałbym zachęcić do obejrzenia  najnowszego filmu znanego z produkcji „Debiutanci” Mike’a Millsa „C’mon C’mon”. To spokojny, kameralny i refleksyjny obraz, wolno przesuwające się po ekranie kadry i interesujące, skłaniające do refleksji dialogi, a przede wszystkim dużo obserwacji o życiu, ludzkich uczuciach i odczuciach.

W filmie poznajemy rodzeństwo: Johnny’ego (Joaquin Phoenix) i Viv (fenomenalna Gaby Hoffmann – bardzo wyraźna i zapadająca w pamięć rola drugoplanowa). Obydwoje są po czterdziestce, on mieszka samotnie w Nowym Jorku, jest reporterem radiowym i próbuje ułożyć sobie codzienność po rozstaniu z ukochaną dziewczyną, ona mieszka w Los Angeles z 9-letnim synem Jesse’m (rewelacyjny Woody Norman), jest wykładowcą uniwersyteckim i z trudem radzi sobie z problemami psychicznymi męża. Johnny postanawia wspomóc siostrę i zaopiekować się jej synkiem. Prowadzi to dużych zmian w życiu obu bohaterów.

Niezwykle interesującym aspektem filmu są sceny dotyczące pracy Johnny’ego – nagrywania wywiadów z młodymi Amerykanami w różnych miastach Stanów – Detroit, Nowym Jorku, Nowym Orleanie. To dzieci i młodzież o różnej tożsamości, często potomkowie imigrantów. Mówią o swoim życiu, o innych ludziach, o planach, nadziejach i lękach. Te proste, a tak bogate w treść wypowiedzi, uczą nas bardzo wiele o młodych ludziach – ich potrzebach, percepcji świata, spełnieniu i niespełnieniu. Fragmenty te są niezwykle wzruszające i poruszające. Bez ich obecności film Millsa  bardzo wiele by stracił.

„C’mon c’mon” nie jest filmem wybitnym, który przejdzie do historii kina, ale ta prosta monochromatyczna opowieść jest niezwykle ważna dla nas – widzów kina pandemii, która nieco przewartościowała świat wartości i relacji, pozwoliła nam spojrzeć na życie z nieco innej perspektywy. Film Millsa jest dla nas swoistą terapią, pokazuje życie takim, jakie jest naprawdę – prostym, ale pełnym zawiłości, szczęśliwym, ale pełnym chwil samotności i zwątpienia, spokojnym, ale często przerywanym ciężkimi do opanowania emocjami.

Film będzie mi się kojarzył z prostotą i prawdziwością. Prostotę wzmagają czarnobiałe przepiękne zdjęcia Stanów Zjednoczonych i bohaterów, urokliwa muzyka, pozornie błahe dialogi, które pozwalają nam na nowo odkryć to, co w życiu ważne, brak spektakularnych zwrotów akcji i fajerwerków. Prawdziwość w filmie – to sposób ukazania człowieka z jego siłą i chwilami słabości, z potrzebą bliskości i miłości, z koniecznością podtrzymywania interpersonalnych relacji. Prawdziwość to rodząca się bliskość między Johnny’m i jego siostrzeńcem, to odkrywanie na nowo potrzeby relacji między rodzeństwem, to rozpacz i żałoba po utracie matki, to bezradność wobec choroby i cierpienia najbliższych.

Film Millsa to doskonały materiał na lekcję języka angielskiego. Widzimy intrygujący obraz współczesnej Ameryki. To także ciekawe wypowiedzi dzieci i młodzieży – rówieśników naszych uczniów, a zatem szansa osłuchania się z różnymi odmianami American English. Przede wszystkim jest to jednak wspaniały materiał na godzinę wychowawczą, do dyskusji na temat wartości, bliskości, relacji z rodziną i przyjaciółmi, o istocie rozmowy i dzielenia się emocjami.

Nie mam żadnych wątpliwości, polecając ten film wszystkim – młodszym i starszym, wielbicielom kina i tym, którzy oglądają w kinie jeden film na rok, licealistom i emerytom, słowem, wszystkim, bo „C’mon c’mon” to uniwersalny film o nas.

Bardzo dziękuję Paniom – Annie Dymek i Annie Równy - nauczycielowi konsultantowi w zakresie edukacji humanistycznej, medialnej i filmowej z MSCDN Wydział w Radomiu – za cenne spotkanie interpretacyjne i rozmowę z widzami po projekcji.

Komentarze

Popularne posty