OPEN BOOK ASSESSMENT, CZYLI O EGZAMINACH Z DOSTĘPEM DO PODRĘCZNIKÓW



Ostatnio miałem okazję uczestniczyć w wirtualnej konferencji IB Global Conference, gdzie jedna z prelekcji bardzo mnie zaintrygowała. Rzecz dotyczyła egzaminowania uczniów z możliwością dostępu do podręczników, notatek i wszelkich pozainternetowych źródeł wiedzy. Prawdziwe szaleństwo, pomyślałem w pierwszej chwili. A potem przypomniał mi się mój egzamin z gramatyki opisowej na drugim roku studiów, gdzie mieliśmy oficjalnych dostęp do naszych wszystkich materiałów, a egzamin był na tyle podchwytliwy, a zadania sformułowane w taki sposób, że bez bardzo dobrej znajomości programu nie było możliwe, żeby ten egzamin zdać. Poległo ponad 50% rocznika, a ja za cud uważam „czwórkę", którą wtedy otrzymałem. Jedno z zadań dotyczyło układania zdań do wykresów zdań współrzędnie i podrzędnie złożonych. Wykresy były bardzo skomplikowane i podchwytliwe i nawet najlepsze źródła nie pomagały, jeśli się wcześniej porządnie tych kwestii nie wyćwiczyło.

Może jest to zatem przyszłość edukacji i oceniania uczniów – bardzo praktyczne, trudne testy, które wymagają bardziej użycia wiedzy i umiejętności niż odtworzenia tej wiedzy w postaci otwartych lub testowych pytań, na które uczeń/student odpowiada?

Jakie są zalety egzaminów z dostępem do źródeł? Znacznie zmniejsza się poziom stresu. Obecność podręcznika i notatek pomaga uczniowi poczuć się swobodniej i bardziej komfortowo. Uczeń uczy się świadomie korzystać z wiedzy, rozwija umiejętności praktyczne, a nie jedynie odtwarza przyswojoną teorię. Tego typu egzaminy wymagają nie tylko bardzo dobrej znajomości źródeł – głównie podręcznika, ale także sprawności sporządzania notatek. Uczeń musi potrafić korzystać ze źródeł tradycyjnych, książkowych, a nie jedynie opierać się na Internecie. Rozwija się bardzo umiejętność krytycznego myślenia.

A czy istnieją niebezpieczeństwa? Oczywiście. My, jako nauczyciele i twórcy sprawdzianów lub zadań egzaminacyjnych, nie posiadamy dobrze wykształconej sprawności tworzenia odpowiednich testów i zadań. Możliwe jest, że tworzylibyśmy testy, gdzie bardzo łatwo byłoby „ściągnąć’ odpowiedzi. Przy sprawdzianach leksykalnych obecność słownika pozwalałaby uczniom na bardzo szybkie znajdowanie szukanych słów.

Czy pewne formy open book assessment nie są już stosowane? Przecież nawet na maturze uczniowie na języku polskim mogą korzystać ze słownika ortograficznego i słownika poprawnej polszczyzny, a na matematyce, biologii, chemii, fizyce dostępne są karty wzorów, czy układ okresowy pierwiastków. A czy nam, językowcom, na pewnym etapie nauczania nie zdarza się udostępniać uczniom słowników podczas pisania maila lub eseju w celu wyćwiczenia w nich umiejętności właściwego korzystania ze słownika? A czy czasami nie pozwalamy uczniom przez pięć minut testu na skorzystanie z podręcznika? Jeśli uczeń coś tylko zapomniał, ale wie, gdzie szukać odpowiedzi, na pewno na tym skorzysta. Uczeń, który nie ma pojęcia, o co chodzi w teście, nie rozwiąże zadań nawet przy pomocy podręcznika.

Może zatem warto zaryzykować i od czasu do czasu przeprowadzać taką formę egzaminacyjną lub testową? Może to skłonić uczniów do lepszego zaznajamiania się z podręcznikiem i pokazać, że cały współczesny świat nie opiera się jedynie na technologii i klasyczne źródła wiedzy nadal są użyteczne. Zapraszam do refleksji na ten temat.

Źródło ikonografii: https://pixabay.com/pl/vectors/sesja-nauka-piktogram-zm%c4%99czenie-1989711/

Komentarze

Popularne posty